Ten post miał powstać wczoraj, ale z racji mocnego wkurzenia na kuriera, wieczorem już mi się nic nie chciało..
Więc dziś będzie o płatkach do kąpieli, które dostałam w prezencie:
Od producenta:
Wrzuć mydełko pod prądem wody do kąpieli. Gdy konfetti pokryje lustro wody i ulotnią się wonne olejki, wówczas możesz namydlić nimi ciało. Kąpiel zrelaksuje i rozluźni ciało.
Moja opinia:
Niestety płatki te bardzo mnie rozczarowały. Wszystkie trzy różyczki wrzuciłam do wody podczas napełniania wanny - rozpadły się one natychmiastowo, tworząc mało przyjemnie wyglądającą paćkę. Nie zauważyłam konfetti i wonnych olejków. Resztki różyczek bardziej przypominały gumę do żucia niż mydło.
Moja kąpiel w płatkach róż skończyła się ponownym nalaniem wody do wanny i dodaniem płynu do kąpieli.
Płatki bardzo ładnie wyglądały w opakowaniu ale nic poza tym.
Nie polecam!
Czas przyjemności
Kontakt: czasprzyjemnosci@gmail.com
środa, 2 stycznia 2013
wtorek, 1 stycznia 2013
sobota, 29 grudnia 2012
Fa Sensual & Oil
Jako, że żel + oliwka marki Lirene bardzo mnie rozczarował (o czym pisałam wcześniej) musiałam oczywiście kupić inny żel, który by ukoił moje zapachowe potrzeby pod prysznicem ;). Skuszona promocją w SuperPharm nabyłam już jakiś czas temu
FA Sensual & Oil
Argan, Marula & Almond Oil
Opinia producenta:
Poczuj niezwykłą miękkość, którą daje żel pod prysznic FA Sensual & Oil Monoi Blossom. Specjalnie opracowana kombinacja naturalnych olejków - arganowego, marula oraz migdałowego - intensywnie pielęgnuje skórę pozostawiając ją gładką i miękką.
Moja opinia:
Kupiłam go ze względu na intensywny, słodki zapach w butelce. W tej kwestii żel się sprawdził, bo pod prysznicem także go czuć dobrze. Niestety po myciu zapach nie utrzymuje się na skórze ale szczerze mówiąc nie liczyłam na to.
W porównaniu do Lirene, żel Fa ma bardziej oleistą konsystencję, co było dla mnie przyjemnym zdziwieniem. Jest jednak średnio wydajny i zawsze wylewa mi się go za dużo ale nie wiem czy to za sprawą kiepskiej dziurki w pudełku, czy ja za mocno naciskam?
Co do działania - skóra po myciu jest dobrze oczyszczona, miła w dotyku ale mimo to jakoś nie specjalnie nawilżona. Żel dobrze się pieni, bezproblemowo rozprowadza po skórze.
Butelka produktu jest zwyczajna, ani nie zachwyca, ani nie zniechęca. Zachęcająca jest natomiast cena - ok. 6-7 zł za 250 ml i dobra dostępność.
Dla mnie całkiem dobry produkt i myślę, że nie jest to moje ostatnie opakowanie tego żelu :)
czwartek, 27 grudnia 2012
GLISS KUR ULTIMATE REPAIR
Dziś przedstawiam szampon, który właśnie mam na wykończeniu, czyli
GLISS KUR ULTIMATE REPAIR
Szampon ten dosyć długo gościł na mojej półce, dlatego z pewną ulgą odnotowałam ostatnio, że niedługo się skończy (tym bardziej, że wyjęłam trzy inne szampony - ale to szczegół).
Opinia producenta:
Szampon Ultimate Repair zawiera potrójny kompleks z płynna keratyną i regeneruje nawet mocno uszkodzone włosy zarówno na powierzchni włosów, jak i w ich wnętrzu. Aż do 95%* mniej złamanych włosów, większa odporność i połysk.
*przy stosowaniu razem z odżywką.
*przy stosowaniu razem z odżywką.
Moja opinia:
Ani mnie ten szampon nie zachęcił do ponownego kupna ani nie zniechęcił. Dla mnie dosyć zwykły szampon - mimo wielkich obietnic producenta. Jest wydajny - już mała ilość powodowała powstawanie na włosach sporej piany (ale i ja mam mało włosów). Dobrze mył włosy ale na pewno nie zregenerował ich. Nie obciążał włosów, dobrze się spłukiwał. Regeneracji nie zauważyłam, większego połysku niż zwykle również nie. Włosy po myciu były dosyć wygładzone ale zawsze używam też odżywki, więc trudno powiedzieć czy to jego zasługa. Nie zauważyłam po jego zastosowaniu zwiększonego ani zmniejszonego przetłuszczania się włosów - jak zawsze myłam co drugi dzień.
Moim zdaniem ma dosyć ładną i poręczną butelkę. Dobre zamykanie, nie ma problemu z wydobyciem szamponu, jak przy butelkach odkręcanych.
Na minus dla mnie był zapach. Mimo, że lubię kosmetyki zapachowe, ten jakoś nie przypadł mi do gustu.
Szampon kosztuje ok. 10-12 zł i jest dostępny we wszystkich drogeriach.
Jak dla mnie zwykły szampon, nic szczególnego, dlatego raczej do niego nie wrócę.
Lirene żel + oliwka pod prysznic
Święta, Święta i po Świętach :( niestety...
O Świątecznych pachnących prezentach kiedy indziej, a dziś parę słów o kosmetyku, który n bardzo mnie zawiódł.
Na początek powiem, że uwielbiam żele pod prysznic - zarówno kupować, jak i zużywać. Nie ma nic dla mnie przyjemniejszego po ciężkim dniu pracy niż pachnący, długi i gorący prysznic. Dlatego wciąż testuje i szukam swojego faworyta, i dlatego też żele będą gościły na moim blogu często.
Dziś pierwsze podejście:
O Świątecznych pachnących prezentach kiedy indziej, a dziś parę słów o kosmetyku, który n bardzo mnie zawiódł.
Na początek powiem, że uwielbiam żele pod prysznic - zarówno kupować, jak i zużywać. Nie ma nic dla mnie przyjemniejszego po ciężkim dniu pracy niż pachnący, długi i gorący prysznic. Dlatego wciąż testuje i szukam swojego faworyta, i dlatego też żele będą gościły na moim blogu często.
Dziś pierwsze podejście:
LIRENE żel + oliwka pod prysznic:
Pomimo, że jestem wielką fanką kosmetyków Lirene i mam ich sporą kolekcję, to tym razem bardzo się rozczarowałam.
Moja opinia:
Kiedy dostałam ten żel w ręce byłam zachwycona! Pomyślałam, że nareszcie trafiłam na żel, który nie dość, że będzie ładnie pachniał, to zapewne wypielęgnuje moją skórę i zadba o jej nawilżenie. W myślach już żegnałam się z balsamem, którego zwykle używam po prysznicu. Bardzo się myliłam.
Żel jest dosyć rzadki (po połączeniu żelu i oliwki spodziewałam się bardziej oleistej konsystencji), trzeba użyć większą ilość by spienić go i umyć całe ciało. Kiedy wąchamy go w opakowaniu ma dosyć przyjemny, delikatny zapach. Niestety pod prysznicem praktycznie go nie czuć, nie mówiąc o utrzymywaniu się zapachu na skórze. Żel dosyć dobrze myje i oczyszcza skórę ale na pewno jej nie nawilża. Na plus moim zdaniem ma bardzo zgrabną, funkcjonalną butelkę i ładny design - ale to chyba jest generalnie cechą kosmetyków Lirene. Jest dosyć tani - ok. 10 zł i łatwo dostępny.
Ogólnie jestem rozczarowana i cieszę się, że zostało mi go już niewiele ;) Zużyję do końca ale ponownie nie kupię.
niedziela, 23 grudnia 2012
Wesołych Świąt!
Jako, że Święta już za pasem życzę wszystkim by te dni były pełne ciepła, miłości i radości.
Wszystkiego dobrego!
i do zobaczenia po Świętach ;)
Wszystkiego dobrego!
i do zobaczenia po Świętach ;)
Adidas Floral Dream...
... czyli czym lubię pachnieć ;)
Jeden z trafionych prezentów jakie dostałam całkiem niedawno to zapach, który bardzo przypadł mi do gustu czyli
Jeden z trafionych prezentów jakie dostałam całkiem niedawno to zapach, który bardzo przypadł mi do gustu czyli
Adidas Flower Dream
Nuty zapachowe:
nuta głowy: lak wonny, bergamotka
nuta serca: kwiatowy bukiet z lilią, różą i gardenią
nuta bazowa: wanilia, drzewo sandałowe, bób tonka
nuta głowy: lak wonny, bergamotka
nuta serca: kwiatowy bukiet z lilią, różą i gardenią
nuta bazowa: wanilia, drzewo sandałowe, bób tonka
Kiedy rozpakowałam ten prezent to nie byłam przekonana czy przypadnie mi do gustu.
Kiedy go powąchałam to odstawiłam inne perfumy :)
Zapach subtelny, delikatny, kwiatowy. Idealny na co dzień. Przyjemnie otula całe ciało wanilią i kwiatami.
Ma ładny i estetyczny flakonik. Jedyny minus to słaba trwałość, a co za tym idzie wydajność ale moim zdaniem warto kupić.
Myślę, że z przyjemnością jeszcze do niego wrócę :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)